Zakupy w stylu zero waste nie są trudne, szczególnie w wakacje kiedy mamy mnóstwo sezonowych warzyw i owoców. Także zrobienie zakupów w środku lata bez użycia foliówek i jednorazowych opakowań jest w 100% możliwe.
Wystarczy do zakupów się przygotować, wziąć pojemniki, torebki lub inne opakowania do których wygodnie jest nam robić zakupy i do dzieła.
Ja nie jestem fanką bawełnianych torebek jeśli chodzi o kupowanie produktów sypkich. Dlatego w przypadku kasz, ryżu, nasion, orzechów czy suszonych owoców wybieram słoiki. Wszystkie tego typu produkty kupuję w jednym miejscu, na stoisku u Pani Oksany, która ma bardzo szeroki wybór i zawsze pilnuje żeby jej produkty były świeże.
W przypadku truskawek i czereśni hitem dwóch ostatnich lat jest u mnie plastikowa łubianka, którą odziedziczyłam po babci. Łubianki sprawdzają się rewelacyjnie, są świetnym rozwiązaniem w przypadku owoców sezonowych, których staram się jeść jak najwięcej kiedy tylko są. Łubianki są także bardzo fajne w przypadku kiedy zapomnę spakować jakieś torby albo dopiero na zakupach zdecyduję, że chciałabym kupić coś więcej niż planowałam. Na przykład ostatnio kilkukrotnie kupowałam fasolkę szparagową ‘na truskawki’.
Większe warzywa i owoce takie jak ziemniaki czy jabłka kupuję do zwykłych większych toreb bawełnianych, a w mniejsze woreczki pakuję warzywa, których nie da się wrzucić do zbiorczej torby ‘luzem’ jak np. fasolkę szparagową czy bób.
Mąki kupuję w torebkach z surowego papieru, które po użyciu, ku uciesze moich dżdżownic lądują w naszym kompostowniku. Przez chwilę kupowałam bez opakowań, ale okazało się, że te torebki są bardzo ważne dla dżdżownic, a że o dżdżownice trzeba dbać to kupuję w torebkach ;).
Do słoików kupuję także przyprawy, co prawda Pani Oksana normalnie nie sprzedaje przypraw do swoich opakowań, ale z racji tego, że jestem ‘stałym klientem’ to Pani Oksana robi dla mnie wyjątek.
To jest jedna z cech zerowastowych zakupów – na zakupach przestaje się być anonimowym klientem. Na początku trochę się tego bałam i nie pasowało mi nawiązywanie relacji ze sprzedawcą, ale nie zdawałam sobie sprawy jakie to ma zalety.
Chociażby zalety wynikające z bycia ‘stałym klientem’, tak jak na przykład sprzedawanie przypraw albo mąki bez opakowania. Pani u której kupuję jabłka wie jakie są moje preferencje smakowe, więc najczęściej to ja jej pytam ‘które będą mi smakowały’.
Dodatkowo mam jeszcze układ z Panią Oksaną, który chroni mnie przed kupowanie do foliówek jeśli zapomnę jakiegoś opakowania. W razie takiej sklerozy Pani Oksana ratuje mnie papierową torebką, którą później zjadają dżdżownice. Zdarzyło mi się nawet raz poprosić o taką torebkę żeby kupić coś na innym stoisku i nie było z tym najmniejszego problemu. Taka torebka ląduje później w kompostowniku.
Zero wastowych zakupów nie ma się co bać. Na początku wymagają one lekkiej zmiany nawyków, pamiętania o opakowaniach i czasami zmiany miejsca gdzie robimy zakupy, ale zazwyczaj taka zmiana nie trwa długo, za to my możemy się dzięki temu cieszyć mniejszą ilością śmieci w domu i rzadziej jesteśmy zmuszeni wyrzucać śmieci.